Od zaufania do dobrowolnych prac domowych |
piątek, 08 listopada 2019 17:34 |
Każde dziecko ma inne potrzeby, talenty i zainteresowania – a mimo to stawiane w szkołach wymagania są zazwyczaj jednakowe dla wszystkich uczniów – zauważa Wioletta Krzyżanowska, od 12 lat dyrektorka Szkoły Podstawowej im. Polskich Olimpijczyków w Warszawie. Interesującą rozmowę z tą doświadczoną nauczycielką i menedżerką oświaty przeprowadził Marcin Wandałowski, redaktor thinklettera Kongresu Obywatelskiego.
Zdaniem Wioletty Krzyżanowskiej stawianie jednakowych wymagań dla wszystkich jest niejako reliktem poprzedniego systemu, kiedy zadaniem szkoły było wypuszczanie w świat jednakowych pracowników dla linii produkcyjnych. Czy więc polska szkoła tkwi w systemie dziewiętnastowiecznej oświaty? - Nie powiem, że dotyczy to każdej placówki, ale zdecydowanej większości – owszem. Dziewiętnastowieczny system edukacji cechował się dyrektywnym podejściem do uczenia dzieci. Najpowszechniejszą metodą nauczania był wykład. Wymagania edukacyjne obowiązywały jednakowo dla wszystkich – każdy w klasie musiał spełniać te same oczekiwania bez względu na cechy indywidualne. Każdą lekcję przeprowadzano w identycznym schemacie – wchodzi nauczyciel, sprawdza obecność, następnie pracę domową, a później zostaje już tylko około 20 minut na wykład i zadanie kolejnej pracy domowej. Myślę, że taki paradygmat nauczania nadal jest w polskich szkołach dominujący – stwierdza Wioletta Krzyżanowska.
W szkole prowadzonej przez nią prace domowe nie są obowiązkowe. Jak to zostało wprowadzone i jakie miało konsekwencje przeczytać można w interesującej rozmowie, zamieszczonej na portalu Kongresu Obywatelskiego – link poniżej.
Wywiad na portalu Kongresu Obywatelskiego - strona zewnętrzna |