Najczęściej zadawane pytania
Zastrzeżenia prawne
Wskazówki dla użytkowników
Start Kontakt Mapa serwisu
1,5 proc. podatku dla OPP

KRS 0000148854

Federacja Inicjatyw Oświatowych
ma status
organizacji pożytku publicznego (OPP).
Pomóż nam ratować i wspierać
małe wiejskie szkoły -
przekaż FIO 1,5 procenta podatku.

Nasze konto:
93 1020 1026 0000 1502 0382 2558

Należymy do:

Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich Federacja Organizacji Służebnych MAZOWIA Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych

 

ZNP straszy rodziców prywatną szkołą

Gazeta.pl Kraków, 1 lutego 2009. Autorka: Olga Szpunar

Państwowa szkoła jest dobra, a prywatna zła – do krakowskich szkół lada moment trafią ulotki z takim przesłaniem. Nauczyciele z ZNP będą je rozdawać rodzicom na wywiadówkach.
Gazeta.pl Kraków - zrzut ekranu
 

Ogólnopolska akcja sterowana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego nosi nazwę "Nie dajmy popsuć naszej szkoły". Jest to odpowiedź związku m.in. na plany Ministerstwa Edukacji, by uprościć procedury pozbywania się przez gminy małych szkół poprzez przekazywanie ich fundacjom czy stowarzyszeniom.

W Krakowie część ulotek trafiła do szkół jeszcze w grudniu. Teraz związkowcy szykują się na ich kolejny rzut w mieście.

Tymczasem akcja oburza część miejskich radnych, a nawet niektórych członków związku.

Dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 68 Teodozja Maliszewska (członkini ZNP) mówi: - Szkoły powinno się dzielić na dobre i złe, a nie na publiczne i niepubliczne.

- To kompromitacja, działanie przeciw polskiej inteligencji, przeciw konstytucji i państwu polskiemu – wprost ocenia pomysł ZNP Alina Kozińska-Bałdyga, prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych.

 

Bronią siebie, a nie szkoły

O reakcję na ulotki poprosiła już prezydenta miasta radna Małgorzata Jantos. - Ta akcja to żenująca próba ochrony własnych miejsc pracy pod przykrywką troski o dobrą szkołę – uważa i dodaje, że ZNP za pieniądze obywateli próbuje zamknąć wolny rynek: - Związki nauczycielskie są dofinansowywane przez urząd miasta. Ta sprawa kwalifikuje się do sądu.

Choć prezes Andrzej Ujejski tłumaczy, że akcja nie jest wymierzona przeciw prywatnym szkołom, lecz ma służyć jedynie ratowaniu państwowych, trudno w to uwierzyć po zapoznaniu się z treścią ulotki.

"Samorządy zaczną masowo pozbywać się podstawówek, gimnazjów i liceów, będą je przekazywać np. prywatnemu biznesowi. Troska o nasze dzieci zostanie zastąpiona żądzą zysku" - czytamy.

Kozińska-Bałdyga nie ma wątpliwości, co będzie, gdy rodzice wezmą sobie owe słowa do serca: - Zamiast ratować szkoły, których gminy chcą się pozbyć, przejmując je we własne ręce, będą organizowali akcje protestacyjne, rozwijali transparenty i okupowali urzędy...

 

Czego boi się ZNP?

Do tej pory gmina, która chciała zamknąć szkołę z powodów ekonomicznych, potrzebowała do tego zgody kuratora (zdarzało się, że jej brak przesądzał o tym, że placówka zostawała). Teraz resort edukacji chce, by zgoda kuratora nie była potrzebna. Związkowcy obawiają się, że ułatwi to likwidację małych szkół. - Gminy będą się ich pozbywać, z oszczędności przekazując stowarzyszeniom, a to grozi drastycznym obniżeniem jakości nauczania – argumentują związkowcy.

- Szkoły przejęte przez stowarzyszenia zatrudniają nauczycieli z najniższymi kwalifikacjami, bo tak jest taniej. A co z tymi wykształconymi? Mają iść kopać ziemniaki? – pyta Barbara Bohosiewicz z małopolskiego oddziału ZNP. Przyznaje, że akcja jest również obroną nauczycielskich miejsc pracy. - Nawet ci, którzy zostaną zatrudnieni w szkole prowadzonej przez stowarzyszenie, mają marne szanse, by pracować tam na cały etat, bo uczniów będzie za mało – argumentuje.

 

Hamowanie postępu

Związkowcy jako sztandarowy przykład, co może się stać z prowadzoną przez stowarzyszenie szkołą, podają historię w małopolskim Piekiełku. Dyrektorka narobiła tam długów, które groziły zamknięciem placówki.

- Ale ludzie z ZNP zapominają dodać, że szkoła została uratowana dzięki zawiązanemu w tym celu stowarzyszeniu rodziców – odpowiada Kozińska-Bałdyga. Wymienia inne małopolskie placówki, którym groziła likwidacja i zostały uratowane przez stowarzyszenia: - W Nowicy, Kwiatonowicach, kilka szkół pod Wadowicami... Dziś mają się świetnie!

Federacja Inicjatyw Oświatowych, której jest prezesem, wspiera program "Mała szkoła" – odpowiedź na likwidowanie przez samorządy z powodu małej liczby uczniów wiejskich placówek. Akcja polega na przejmowaniu tych szkół przez stowarzyszenia.

- To przejaw aktywności obywatelskiej, której przez lata u nas nie było. Teraz, kiedy staramy się to naprawić, związki zawodowe organizują akcję hamującą. To niedopuszczalne – ocenia Kozińska-Bałdyga. Jak dodaje, z powstałego na polskiej wsi programu chce korzystać wiele innych państw. Przedstawiła go już na Litwie, Łotwie, w Estonii, Czechach, Danii, a nawet w parlamencie walijskim.