Najczęściej zadawane pytania
Zastrzeżenia prawne
Wskazówki dla użytkowników
Start Kontakt Mapa serwisu
1,5 proc. podatku dla OPP

KRS 0000148854

Federacja Inicjatyw Oświatowych
ma status
organizacji pożytku publicznego (OPP).
Pomóż nam ratować i wspierać
małe wiejskie szkoły -
przekaż FIO 1,5 procenta podatku.

Nasze konto:
93 1020 1026 0000 1502 0382 2558

Należymy do:

Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich Federacja Organizacji Służebnych MAZOWIA Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych

 

Solidarne państwo nie dla wiejskich dzieci

Gazeta Wyborcza, 18 sierpnia 2007. Autorzy: Aleksandra Pezda, Piotr Pacewicz

Tysiące dzieci ze wsi mogą stracić przedszkole, bo PiS zapomniał uchwalić ustawę, którą sam napisał.
Gazeta Wyborcza - zrzut ekranu
 

Na żółtych niziutkich krzesełkach trzylatki, na wyższych czerwonych pięciolatki. Dzieci z popegeerowskiego Barnima w Zachodniopomorskiem uczą się malować i bawić w grupie. Od roku działa tu małe przedszkole – 18 dzieci, cztery dni w tygodniu po cztery godziny - za pieniądze z Unii Europejskiej na wyrównywanie szans edukacyjnych. Piąty dzień finansuje samorząd z funduszu antyalkoholowego.

Barnim to jedyne przedszkole w gminie. Następne jest 12 km dalej w Stargardzie Szczecińskim, ale przepełnione, dzieci ze wsi nie przyjmie.

Dla przedszkolanki Edyty Swat to przy okazji jedyna szansa na pracę. Stara się nie chorować, bo nie ma jej kto zastąpić. No i ma sukces – tylu chętnych, że od września mogłaby utworzyć drugą grupę.

Nie wiadomo jednak, czy zachowa choćby tę starą. Bo unijne pieniądze kończą się w grudniu, a rząd nie wpisał małych przedszkoli do ustawy o systemie oświaty. Teraz gmina – nawet gdyby chciała - nie ma podstaw, żeby dać pieniądze na przedszkole.

Takich nietypowych przedszkoli jest w Polsce 800, dzieci – 9 tys. Są wyjątkowo tanie. Swat: - Rocznie to będzie jakieś 15 tys. zł na moje pół etatu i 7 tys. na mebelki.

- Nie wszystkie gminy chcą zadbać o małe przedszkola. Ustawa by je zmobilizowała – mówi Elżbieta Królikowska z Federacji Inicjatyw Oświatowych i koordynator projektu UE "Małe przedszkole w każdej wsi".

Federacja i kilka innych organizacji, które prowadzą wiejskie przedszkola, napisały do MEN: "Jeśli zmiany ustawowe nie zostaną wprowadzone przed końcem września, samorządy nie zarezerwują w budżetach środków na dalsze finansowanie ośrodków".

Wyrównywanie szans edukacyjnych było hasłem kampanii wyborczej PiS. Jego posłowie rok temu wpisali więc małe przedszkola do nowelizacji ustawy oświatowej. Ale projekt utknął w sejmowej komisji edukacji, bo min. Roman Giertych nie chciał słyszeć o pomysłach PiS. Miał własne i przepychał je w Sejmie przez inną komisję – "Solidarne państwo".

- Mieliśmy dwie wykluczające się nowelizacje, obie popierane przez rząd. Ta PiS była lepsza, ale przechodził projekt Giertycha – tłumaczy Krystyna Szumilas (PO), przewodnicząca komisji edukacji.

Komisja czekała - a nuż Giertychowskie poprawki przepadną w głosowaniu?

Maria Nowak (PiS), wiceprzewodnicząca, żałuje poniewczasie: - Można było wyłączyć małe przedszkola z naszego projektu i tylko nimi się zająć, ale jakoś nie wyszło. MEN było niechętne.

Ale Nowak liczy, że przedszkola uda się jeszcze uchwalić, zanim się Sejm rozwiąże.

Trzy czytania, głosowanie, senat i podpis prezydenta – czy zdążą?

Tymczasem z małych przedszkoli uciekają nauczyciele stażyści. Bez wpisania do ustawy oświatowej nie dają im awansu – tłumaczy Teresa Ogrodzińska, prezes Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego, która prowadzi 300 takich przedszkoli.

Z przedszkolami jest w Polsce najgorzej w całej Unii Europejskiej. Według danych Fundacji w miastach chodzi do nich tylko 52 proc. trzy-pięciolatków. A na wsiach – niespełna 17 proc., prawdziwa katastrofa!

Ogrodzińska: - Dzieci, które nie chodziły do przedszkola, gorzej radzą sobie w szkole. Z naszych badań wynika, że uczniowie z rodzin uboższych i gorzej wykształconych poradzą sobie w szkole, ale muszą zacząć przedszkole w wieku trzech lat.

Swat: - Upadły PGR-y, po nich państwowe przedszkola i dzieci z naszego Barnima zaczynały edukację w szóstym roku życia. Co one potrafią? Niektóre z mojego przedszkola nie umiały trzymać kredki i nie wiedziały, co to jest farbka.

Aleksandra Pezda

 

Ratujmy małe, wiejskie przedszkola

Małe wiejskie przedszkola są zagrożone, bo PiS nie dopilnował ustawy z własnego programu. A edukacja przedszkolna to był akurat świetny kawałek solidarnego państwa, które obiecywali zbudować. Wyrównuje szanse, może zasypać część przepaści między sześciolatkiem miastowym a wiejskim.

Ale cóż, edukacją zajął się - z błogosławieństwem premiera - szkodliwy Roman. Toczył walkę z gejowskimi wiatrakami, polemizował z Darwinem, edukował "patriotycznie", straszył i głowę zawracał. Odrzucając PiS-owski postulat, by zerówkę zaczynać już od pięciu lat, argumentował, że nie można za wcześnie odrywać dzieci od rodziny. Zlekceważył też wiejskie przedszkola.

Co za bzdury! Dzieci z domów uboższych finansowo i kulturowo zaczynają jako gorsze i często gęsto tak już zostaje. Nie wyrównując im szans, nie tylko czynimy społeczne zło, ale współtworzymy polską wersję "podklasy" - ludzi niewykształconych, niegotowych do życia w XXI wieku, skazanych na pomoc publiczną.

Politycy dziś świata nie widzą poza swymi rozgrywkami, lękami i kompleksami. Ale apeluję, by naprawili krzywdę, którą wyrządzili wiejskim dzieciom. Wierzę, że min. Legutko pokaże, że stać go na korektę Giertychowskiej aberracji. I że nowa minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska, "PiS-owska feministka", też zainteresuje się przedszkolami. Bo ich likwidacja to nie tylko wyrok na dzieci, ale i zamknięcie ich mam w roli strażniczek domowego ogniska, co brzmi pięknie, ale smakuje wielu kobietom jak więzienie.

Właśnie taka mała i tania opieka przedszkolna w środowiskach lokalnych pomaga kobietom wyrwać się do pracy. Oczywiście w krajach, które prowadzą politykę społeczną, a nie tylko historyczną i histeryczną.

Piotr Pacewicz