Szkołę założyło Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Strzyżewa. Rozpoczęcie roku szkolnego odbyło się z udziałem 48 uczniów i ich rodziców w sali wiejskiej, a nie w szkole, która była zamknięta. Jego otwarcie obwieścił zebranym Krzysztof Brumma, przewodniczący Rady Rodziców.

Uroczystości towarzyszyły duże emocje. Wiele osób miało łzy w oczach. Po skromnej, ale podniosłej akademii, cała społeczność szkolna przemaszerowała przez wieś, niosąc olbrzymi transparent, na którym napisano "Chcemy małej szkoły wiejskiej". Również w piątek budynki szkolne były zamknięte na cztery spusty. Burmistrz Zbąszynia Rafał Suchorski nie użyczy budynku szkoły stowarzyszeniu. Chce, aby uczniowie ze wsi chodzili do zbiorczej szkoły w mieście. Stara się zastraszyć rodziców i zmusić do podporządkowania się jego woli. Mieszkańcy walczą o szkołę, gdyż uważają, że małym dzieciom jest lepiej w małej szkole we własnej wsi. Mówią: "Szkoła jest sercem wsi, bez niej wieś obumiera".

W Polsce już blisko 300 szkół wiejskich jest prowadzonych przez stowarzyszenia rodziców i mieszkańców wsi. Takich szkół ciągle ich przybywa. Szkoły te są bezpłatne, osiągają dobrą jakość nauczania. Dają sobie radę z finansami dzięki zatrudnianiu nauczycieli na podstawie kodeksu pracy a nie Karty Nauczyciela, a także dzięki pracy społecznej rodziców. Wiele samorządów zachęca swoje społeczności do przejmowania szkół przez stowarzyszenia. Przy malejącej liczbie dzieci i złej sytuacji finansów samorządowych, jest to jedyna szansa na uratowanie szkoły. Około 5 tysięcy szkół wiejskich jest zagrożonych likwidacją.

13 września 2005 r. radni gminy Zbąszyń mają zadecydować, co się stanie z budynkiem – czy zostanie on użyczony stowarzyszeniu na prowadzenie szkoły, tak jak tego chcą mieszkańcy wsi, czy przeznaczony na cele komunalne, jak chce burmistrz.

Opr. na podstawie artykułu Romana Rzepy ("Gazeta Poznańska") – Alina Kozińska-Bałdyga