ma status
organizacji pożytku publicznego (OPP).
Pomóż nam ratować i wspierać
małe wiejskie szkoły -
przekaż FIO 1,5 procenta podatku.
Nasze konto:
93 1020 1026 0000 1502 0382 2558
Trzeba zakładać stowarzyszenia netbird.pl, 7 kwietnia 2010. Autorka: Agata Orowiecka Szkoła w Dalewie-Gogolewie rzeczywiście jest jedną z najlepszych szkół w okolicy. A przecież te wsie były podzielone. Leżą nad jedną rzeczką, jedna po jednej stronie, druga po drugiej. Ale w województwie zachodniopomorskim ludność pochodzi z różnych rejonów dawnej Polski, więc nie bardzo potrafili ze sobą współpracować. Szkoła, stowarzyszenie i wspólne działanie wszystkich zjednoczyły.
Kiedy Elżbieta Rink powiedziała, że zamknięto szkołę we wsi, podobno pani się z tego ucieszyła... - Może nie ucieszyła, ale rzeczywiście powiedziałam, że nie ma powodu, żeby się martwić.. Że trzeba przyjąć to jako wyzwanie i nowy etap działania szkoły. Że po prostu trzeba założyć własną szkołę. Musiał być w moim głosie entuzjazm. Był to drugi rok funkcjonowania programu Mała Szkoła w Polsce i już wiedziałam, że ten eksperyment na polskiej wsi wspaniale się sprawdził. Byłam spokojna o to, że jeżeli Ela będzie zdeterminowana i będzie miała wokół siebie ludzi takich jak ona, to sobie poradzą. I że ta szkoła będzie lepiej funkcjonowała jako szkoła prowadzona przez ich stowarzyszenie niż szkoła samorządowa. I tak się stało? - Tak się stało. Szkoła w Dalewie-Gogolewie rzeczywiście jest jedną z najlepszych szkół w okolicy. A przecież te wsie były podzielone. Leżą nad jedną rzeczką, jedna po jednej stronie, druga po drugiej. Ale w województwie zachodniopomorskim ludność pochodzi z różnych rejonów dawnej Polski, więc nie bardzo potrafili ze sobą współpracować. Szkoła, stowarzyszenie i wspólne działanie wszystkich zjednoczyły. Wcześniej przez wiele lat dalewianie i gogolewianie nie zawierali między sobą małżeństw. Natomiast od czasu założenia stowarzyszenia i szkoły ludzie zaczęli się bratać i... swatać. To też jest jakiś dowód na tę integrację dzięki stowarzyszeniu i dzięki otwarciu małej szkoły. Dlaczego małe szkoły są likwidowane? - Mechanizm finansowy działa tak, że gminom bardzo ciężko jest prowadzić kilka małych szkół. Najbardziej ekonomicznie jest mieć jedną szkołę podstawową, jedną szkołę gimnazjalną i żadnego przedszkola. Koniec, kropka. Ale interes wsi jest taki, żeby w każdej wsi była placówka edukacyjna. Może to być mała szkoła, a już na pewno powinno być to małe przedszkole – nawet dla trójki, czwórki czy piątki dzieci. Natomiast, żeby tak się stało, wieś się musi zorganizować. Nasze doświadczenia dowodzą, że jeżeli gmina prowadzi przedszkole, to przy pierwszych kłopotach finansowych po prostu je likwiduje. Oczywiście gmina ma bardzo wiele zadań, które musi połączyć i musi zaspokajać interesy różnych wsi. Jeżeli jednak powstanie stowarzyszenie, założone przez mieszkańców jednej, dwóch czy trzech wsi, to wtedy działa ono na rzecz mieszkańców tej wsi czy tego sołectwa, w których powstało. A to, co ludzi najsilniej motywuje do działania, podejmowania decyzji, to wspólny interes. Z naszych dziewięcioletnich doświadczeń wynika jednoznacznie: jeżeli chcemy, aby szkoła przetrwała, trzeba założyć stowarzyszenie. Ile szkół jest zagrożonych zamknięciem? - W tej chwili, według naszych danych, jest to pięć tysięcy szkół, ponieważ do każdej z nich chodzi mniej niż setka dzieci. To jest oczywiście statystyka, więc to nie znaczy, że wszystkie one zostaną zlikwidowane, ale są zagrożone likwidacją. Powinno się reagować natychmiast, jak tylko pojawią się trudności? - Tak. Tak naprawdę przy wszystkich szkołach powinny powstać stowarzyszenia, ale przy tych zagrożonych to jest szczególnie istotne. Jeżeli prowadzimy małą szkołę, załóżmy stowarzyszenie, nauczmy się w tym stowarzyszeniu działać. Takie stowarzyszenie może wspierać także szkołę samorządową. Natomiast jeśli szkoła jest likwidowana, wtedy stowarzyszenie może od razu przejąć jej prowadzenie, może założyć i powinno założyć małe przedszkole albo stworzyć inną formę edukacji przedszkolnej z mniejszą liczbą zajęć niż przedszkole pełne. Czy stowarzyszenie służy tylko szkole, przedszkolu? - Tak naprawdę działalność stowarzyszenia wpływa na rozwój całej wsi. Owszem, pierwszym celem stowarzyszenia jest prowadzenie szkoły, przedszkola, ale przecież może robić wszystko na rzecz wsi. Może się zająć pomocą społeczną, może prowadzić dom opieki społecznej albo prowadzić stołówkę lub dom dziennego pobytu dla osób starszych. Albo warsztaty terapii zajęciowej dla osób niepełnosprawnych lub wspierać dzieci i osoby niepełnosprawne. Potrzeb jest mnóstwo i możliwości także wiele. Czy mamy dobrze przygotowane kadry? - Oczywiście dobrze mieć fachowców, bo wtedy łatwiej założyć stowarzyszenie i łatwiej działać. Ale przede wszystkim trzeba się uczyć – pracy w stowarzyszeniu i zarządzania stowarzyszeniem. Trzeba zdobywać wiedzę z różnych dziedzin. Możliwości na wsi są ogromne, tylko ludzie muszą sobie zdać sprawę, że za własny rozwój człowiek jest sam odpowiedzialny, że musi chcieć się uczyć i że wszędzie można się uczyć: na kursach, czytając książki, jeżdżąc na konferencje, rozmawiając z ludźmi i obserwując, jak inni pracują. Ja nigdy się nie uczyłam prowadzenia stowarzyszenia, bycia prezesem i zajmowania się edukacją. Tego nauczyłam się w życiu. Z wykształcenia jestem archeologiem! Wciąż jeździłam na szkolenia, kursy, dużo czytałam. Każdy błąd, który popełnię w pracy, też mnie uczy.. Trzeba przeżyć różne trudne sytuacje i wyciągać z nich wnioski. Czy mieszkańcy wsi chcą się uczyć? - Tak. Moim zdaniem chcą. Kiedy uczyłam w Kolegium Nauczycielskim, mówiłam swoim studentom, że ludzie się dzielą na nieuków i samouków. I ta samoedukacja jest bezcenna. Nieocenionym źródłem wiedzy jest dziś internet. Każdego zachęcamy – wejdźcie na stronę Federacji Inicjatyw Oświatowych. przestudiujcie wszystko, co tam jest. Jeżeli przeczytacie ze zrozumieniem materiały dotyczące edukacji przedszkolnej, to zaczniecie się stawać fachowcami od edukacji przedszkolnej. Znakomitym źródłem wiedzy na temat wsi jest także Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich. Jest Fundacja Wspomagania Wsi.. Te informacje są dostępne. Trzeba tylko chcieć się rozwijać. W jaki sposób ludzie do was trafiają? - Bardzo różne. Czasem gdzieś się dowiedzą: a to z jakiejś audycji radiowej, a to z telewizji, a to w gazecie przeczytają, a to ktoś im powie. Wciąż jednak mało jest tych źródeł, więc chcielibyśmy, żeby było więcej. Bardzo się cieszę, że w państwa gazecie możemy rozmawiać o stowarzyszeniach. O tym, czym są organizacje pozarządowe i że płyną do nas duże pieniądze z Unii Europejskiej. Właśnie, jak je spożytkować? - Celem działań zarówno rządu, jak i organizacji pozarządowych powinno być mądre wykorzystanie pieniędzy z Unii Europejskiej. To powinna być w ogóle jedna z najważniejszych rzeczy w tej chwili, o których się rozmawia, nad którymi się zastanawia. To jest tak, że te maleńkie organizacje powstające na wsi powinny takie pieniądze uzyskiwać, tylko jest jeden problem... one są zupełnie do tego nieprzygotowane. Ale tego trzeba i można się nauczyć, no i trzeba mieć odwagę korzystania z tych pieniędzy. Gdzie szukać szkoleń? Szkoleń na temat pozyskiwania środków z Unii Europejskiej jest bardzo dużo – i w miastach, i na wsiach. Uważam, że każde z tych małych stowarzyszeń powinno zostać członkiem Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich, bo to jest miejsce, gdzie się można uczyć. No i działać.. Poza tym mamy Fundację Wspomagania Wsi i wiele innych organizacji, gdzie można starać się o granty. Ale trzeba umieć przygotować wniosek, nauczyć się rozliczać go i zarządzać pieniędzmi europejskimi. Warto dobrze przygotować stowarzyszenie do pozyskiwania środków unijnych. Dobre projekty są często odrzucane z powodu braku doświadczenia organizacji. Jak organizacja, która dopiero powstaje, ma zdobyć środki finansowe? - Na początku bardzo wiele rzeczy można zrobić bez pieniędzy. Pierwsze małe szkoły pomagałam zakładać siedząc w piwnicy własnego domu i z własnego telefonu udzielałam rad. To wystarczyło, żeby powstało kilkadziesiąt szkół. Najlepszymi sponsorami są własna rodzina, przyjaciele, no i oczywiście trzeba mieć taki krąg osób, które chcą wspierać, które służą oparciem. Tworząc stowarzyszenie, trzeba mieć też świadomość, że nasz pomysł może się udać tylko wtedy, kiedy wieś się zintegruje. Więc trzeba ludzi zachęcić do integracji: rozmawiać z nimi, urządzać spotkania, na których nauczą się podejmować wspólne decyzje. I przede wszystkim muszą coś razem robić – choćby pomalować klasę. To bardzo ważne. Najpierw pracujemy, później możemy urządzić zabawę, jakiś piknik rodzinny, loterię... A co się stanie z przedszkolami po zakończeniu projektu? - Większość z nich będzie funkcjonowała w oparciu o dotacje gminne. W naszym prawie zagwarantowano, że jeżeli małe przedszkole spełni określone wymagania, to gmina ma obowiązek je finansować. W siedemdziesięciu pięciu procentach... - Jeżeli to jest przedszkole niepubliczne, to w 75 procentach., jeżeli jest to tak zwana inna forma edukacji przedszkolnej, czyli punkt przedszkolny lub zespół wychowania przedszkolnego, to w 40 procentach. Do tej pory uważano, że przedszkole jest po to, aby zapewnić dziecku opiekę na czas nieobecności rodziców... - Przedszkola, które my proponujemy, są przede wszystkim po to, aby wesprzeć rozwój dziecka, żeby je edukować, żeby dziecko uczyło się być w grupie. Chcemy, aby w naszych małych przedszkolach byli: logopeda, psycholog, pedagog. To są specjaliści bardzo potrzebni dzieciom na wsi, aby stymulować ich rozwój, budować ich poczucie własnej wartości. A budowanie własnej wartości jest jednym z najważniejszych elementów wychowania. Każdy musi czuć, że jest ważny. I każdy jest w grupie potrzebny: i ten co śpiewa, i ten co skacze. A jaka jest według pani rola rodziców w małych szkołach? - Rodzice w naszym modelu są od tego, żeby założyli stowarzyszenie, które będzie prowadziło szkołę... ....i zatrudniało kadrę. - Tak, rodzice zatrudniają nauczycieli i później pomagają. W pracy pedagogicznej fachowcem jest nauczycielka. Rodzice powinni ją wspierać. Bardzo ważne jest to, aby rodzice przychodzili na zajęcia. Obserwowanie własnego dziecka w grupie ogromnie rozwija. Kiedy rodzice biorą udział w takich zajęciach, uczą się być... rodzicami – nowoczesnymi, którzy wspierają dziecko w rozwoju, którzy akceptują i kochają je niezależnie od tego, jakie ono jest. Małe przedszkola prowadzone przez stowarzyszenia z jednej strony zajmują się edukacją dziecka, ale z drugiej strony uczą rodziców. A to z kolei zmienia całą wieś. Więc może rzeczywiście likwidacja szkół samorządowych to błogosławieństwo? - Likwidacja szkół samorządowych jest zagrożeniem, ale jest i szansą. Na tej szansie trzeba budować. My w Polsce musimy się szykować do zmian. A stowarzyszenia dają ludziom narzędzie tworzenia wokół siebie przyjaznej przestrzeni, chroniącej przed negatywnymi skutkami zmian. Jednocześnie jest to narzędzie do wykorzystania pozytywnych elementów tych zmian. Jeżeli będziemy działali wspólnie z naszą wsią, mamy dużo większą szansę niż kiedy będziemy działali samotnie.. Albo przeciwstawiali się zmianom... - To jest najgorsze. Zawsze przytaczam taką opowieść o dwóch żabkach, które wpadły do kubła ze śmietaną – pesymistka i optymistka. Pesymistka zobaczyła, że krawędź jest wysoko i pomyślała, że nie warto się męczyć, że przecież i tak się utopi. I tak się stało. Optymistka pomyślała – nie, ja będę próbowała wyskoczyć i zaczęła bić łapkami w śmietanie, aż ubiła sobie grudkę masła. Na tej grudce masła usiadła i wyskoczyła na zieloną trawkę. Myślę, że trzeba wierzyć, że zmiany przyniosą pozytywne skutki, tylko my się musimy natrudzić. Musimy sobie ubić tę grudkę masła, żeby móc z niej wyskoczyć do wielkiego świata. Budowanie stowarzyszenia nie jest łatwe. Jakie są największe wyzwania dla tworzącego się stowarzyszenia? - Nie pokłócić się. W sytuacjach trudnych potrzebny jest przywódca. Ale nie taki, który powiedzie nas na barykady, tylko ktoś, kto umie rozmawiać, łagodzić, a jednocześnie konsekwentnie działać. Praca w takiej organizacji bardzo rozwija, trzeba się naprawdę dużo nauczyć. To daje ogromną satysfakcję. Z doświadczenia wiem, że stowarzyszenia, w których liderkami są kobiety, działają lepiej. Kobiety na wsi mają ogromną siłą. Warto, aby się jednoczyły i zakładały małe szkoły, małe przedszkola. Żeby zmieniła się wieś. Rozmawiała Agata Orowiecka
|