
ma status
organizacji pożytku publicznego (OPP).
Pomóż nam ratować i wspierać
małe wiejskie szkoły -
przekaż FIO 1,5 procenta podatku.
Nasze konto:
93 1020 1026 0000 1502 0382 2558
Muszą przyjąć, choć nie mają miejsc Polska The Times, 6 lutego 2009. Autorka: Magdalena Kula Rząd pozostawił w ustawie oświatowej zapis, że od 2009 r. każde pięcioletnie dziecko ma prawo do edukacji przedszkolnej. Jeśli rodzic pięciolatka chce, by dziecko korzystało z edukacji, samorząd musi mu zapewnić przynajmniej kilka godzin zajęć w przedszkolu dziennie.
Samorządowcy już protestują. I ostrzegają, że jeśli umieszczą pięciolatki w przedszkolach, rodzice młodszych dzieci będą skazani na opłacanie prywatnych opiekunek. Teraz do przedszkoli chodzi w całym kraju tylko około 60 proc. pięciolatków. - Rząd postawił przed samorządami niewykonalne zadanie – ostro krytykuje Marek Olszewski ze Związku Gmin Wiejskich. - Skoro sześciolatki decyzją premiera nie idą obowiązkowo do szkoły, nie zwolnią miejsc w przedszkolach dla pięciolatków – mówi. Olszewski, który jest wójtem gminy Lubicz, przestrzega przed konfliktami samorządów z wściekłymi rodzicami. Na najbliższym posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu strona samorządowa ma domagać się rządowej poprawki do ustawy. Ale Ministerstwo Edukacji z zapisu wycofywać się nie zamierza. Minister Katarzyna Hall podkreślała wczoraj, że musimy jak największą liczbę dzieci objąć edukacją przedszkolną, bo pod tym względem Polska ma najgorsze statystyki w Unii Europejskiej. Do przedszkoli chodzi tylko niespełna 40 proc. dzieci w wieku 3-5 lat. Dla porównania w Belgii te wskaźniki sięgają 90 proc., a średnia dla całej Unii to ponad 80 proc. - Na miejscu premiera zawiesiłabym teraz finansowanie budowy kolejnych boisk "Orlik", bo gmin i tak nie stać na ich utrzymywanie. Te pieniądze trzeba natychmiast skierować na pomoc gminom w organizowaniu opieki przedszkolnej – apeluje Alina Kozińska-Bałdyga z Federacji Inicjatyw Oświatowych. I ona też przestrzega, że jeśli rząd samorządom nie pomoże, gminy będą musiały gasić protesty rodziców. Jan Żądło, dyrektor Wydziału Edukacji w krakowskim magistracie, przyznaje, że umieszczenie pięciolatków w przedszkolach odbierze miejsca młodszym dzieciom. Władze Krakowa już szykują więc kampanię namawiającą rodziców sześciolatków do posłania dzieci do szkół. Tylko tak uda się odblokować miejsca dla pięciolatków w przedszkolach. - Na miejskich stronach internetowych umieścimy film, który pokazuje przyjazne warunki dla małych dzieci w szkołach. Będziemy tłumaczyć rodzicom, że na zabraniu sześciolatków z przedszkoli mogą także skorzystać, bo opieka szkolna w przeciwieństwie do tej w przedszkolu jest bezpłatna – mówi Żądło. Dorota Szafran z magistratu w Łodzi: - Gdyby rodzice sześciolatków zainteresowali się posłaniem ich do szkoły, z trudem, ale znajdziemy miejsca w przedszkolach dla pięcioletnich dzieci. Gorzej, jeśli sześciolatki pozostaną w przedszkolach – mówi. I dodaje, że duże miasta są w mniejszych tarapatach, niż wieś. Bo tam przedszkoli jest jak na lekarstwo, a w ponad 300 wiejskich gminach nie ma ich wcale. - Będziemy namawiać rodziców, by organizowali się w stowarzyszenia i sami zakładali przedszkola. Ale i tu niezbędna jest pomoc rządu – zaznacza Alina Kozińska-Bałdyga.
|