Najczęściej zadawane pytania
Zastrzeżenia prawne
Wskazówki dla użytkowników
Start Kontakt Mapa serwisu
1,5 proc. podatku dla OPP

KRS 0000148854

Federacja Inicjatyw Oświatowych
ma status
organizacji pożytku publicznego (OPP).
Pomóż nam ratować i wspierać
małe wiejskie szkoły -
przekaż FIO 1,5 procenta podatku.

Nasze konto:
93 1020 1026 0000 1502 0382 2558

Należymy do:

Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich Federacja Organizacji Służebnych MAZOWIA Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych

 

Szkoły z klasą

Ozon, 29 czerwca 2006. Autorzy: Patrycja Guevara Popławska, Milena Rachid Chehab

Rodzice przejmują szkoły zagrożone likwidacją. I zmieniają je nie do poznania. Polski pomysł podpatrują Finowie, Amerykanie i Holendrzy. Zazdroszczą nam wyników w nauce.
Ozon - zrzut ekranu
 

Gdzie są Maszki? Na końcu świata. A potem w lewo – objaśnia nam drogę spotkany mężczyzna. Mieszka tu niespełna sto rodzin, ale miejscowość ma własną szkołę. Jeszcze kilka lat temu taka podstawówka nie miała szansy na przetrwanie. Garstkę uczniów zamierzano przenieść do oddalonego o kilkanaście kilometrów Wojciechowa, a szkołę – sprzedać za parę złotych. Dziś jest ona wizytówką gminy, dumnie prezentowaną przyjezdnym przez miejscowego wójta.

Tydzień temu zakończył się tu gruntowny, pierwszy od 30 lat remont – wymieniono instalację elektryczną i okna, pomalowano ściany, wycyklinowano parkiet. W przeciwieństwie do tego, co dzieje się w szkołach publicznych, większość tych zmian jest zasługą rodziców, którzy wzięli sprawy w swoje ręce. Najpierw nie dopuścili do likwidacji placówki, a potem zaczęli o nią dbać. W tygodniu poprzedzającym rozpoczęcie roku prawie nie wychodzili ze szkoły, choć w wielu gospodarstwach jeszcze kończono żniwa. Mamy uczniów wzięły się do malowania, jeden tatuś skosił trawnik, a drugi zamontował nowe lampy. – Choć namęczyliśmy się okrutnie, miło jest teraz wejść do świeżego pomieszczenia, ze świadomością, że nasze dzieci nie będą już patrzyły na zacieki na brudnych ścianach czy zwisające smętnie metalowe lampy – zachwycają się mamy uczniów na rozpoczęciu roku szkolnego.

Okazało się, że jedna z nich całkiem nieźle maluje, choć nie ma wykształcenia plastycznego. Umówiła się więc z dyrektorką szkoły, że ozdobi salę, w której mieści się klub przedszkolaka. Przytaszczyła drabinę i plakatówkami wymalowała na jednej ścianie sceny z "Królewny Śnieżki", a na drugiej Kubusia Puchatka z przyjaciółmi.

Klub przedszkolaka to oczko w głowie rodziców z Maszek. Zatrudniono opiekunkę na część etatu, angażują się tam też mamy wszystkich dzieciaków. – Iwona Piech dojeżdża trzy razy w tygodniu na cztery godziny, a przez resztę czasu mamy pełnią na zmianę dyżury.

Wszystkie te działania to zasługa programu "Mała szkoła" prowadzonego przez lokalne stowarzyszenia rodziców. Jego pierwszą edycję wprowadziły w 2000 roku cztery szkoły zagrożone zamknięciem. Pomysł chwycił. Po pięciu latach takich szkół jest już ponad 250 i sukcesywnie powstają nowe. Zasada jest prosta: zarząd nad budynkiem zamykanej szkoły i opiekę nad uczniami przejmują powoływane przez rodziców stowarzyszenia albo osoby fizyczne, np. dyrektorzy likwidowanych szkół. Oni też rozporządzają dotacjami z Ministerstwa Edukacji i Sportu i od władz gminnych, wynoszącymi średnio 3–4 tys. zł rocznie na każdego ucznia. W czerwcu UE przyznała na "Małe szkoły" ponad 6 mln zł, co ma pokryć koszty pomocy dydaktycznych i modernizacji części placówek. Rozporządza nimi Federacja Inicjatyw Oświatowych (FIO) koordynująca program.